Lecąc do Tajlandii regularnymi liniami lotniczymi praktycznie zawsze lądujemy na lotnisku w Bangkoku – stolicy Tajlandii (w przypadku linii czarterowych loty mogą odbywać się na lokalne lotniska, np. na Phuket). Jeśli nie jest to wycieczka zorganizowana, lecz postanowiliśmy zwiedzać Tajlandię na własną rękę, warto zatrzymać się na dłużej w tym zatłoczonym, aczkolwiek kolorowym mieście, aby z jednej strony poznać życie jego mieszkańców, a z drugiej zwiedzić przepiękne świątynie.
Pierwsze wrażenia na lotnisku
W Bangkoku znajdują się dwa główne lotniska – starsze Don Muang na którym obecnie lądują samoloty wykonujące loty krajowe lub azjatyckie tanie linie lotnicze oraz najnowsze – Suvarnabhumi, na którym lądują praktycznie wszystkie linie latające z Europy.
Po wylądowaniu w Bangkoku pierwsze wrażenie robi tutejsze ogromne lotnisko, czyli port lotniczy Suvarnabhumi, który robi wrażenie nie tylko ze względu na swój rozmiar ale także nowoczesność. Spotkać możemy tu np. taśmy ułatwiające przemieszczanie się po terminalu, nowoczesną infrastrukturę czy chociażby kolejkę łączącą port lotniczy z centrum miasta.
Pokochasz albo znienawidzisz
Praktycznie każdy , to był w Bangkoku i Tajlandia jest mu obca, może powiedzieć, że alko zakochał się w tym mieście, albo nigdy więcej nie chciałby do niego wrócić? Czemu opinie są tak skrajne? Po pierwsze tajska stolica jest zupełnie innym miastem od tych, które znamy chociażby z Europy. Różni się praktycznie wszystkim. Idąc w dzień tamtejszymi chodnikami w nasze nozdrza będą docierały dziesiątki różnych zapachów z tzw. garkichni, czyli małych ruchomych straganików na których przyrządzane są egzotyczne potrawy. To takie azjatyckie fast-foody, w których żywią się mieszkańcy miasta. Wśród dań królują przede wszystkim „szaszłyki” w różnej postaci – jako grillowane parówki, kulki rybne, wątróbki czy inne azjatyckie „przysmaki”. Nocą natomiast zastępowane są przez sprzedawców pamiątek czy małe busiki – mini bary, w których przy głośnej muzyce można spotkać się ze znajomymi na drinka czy piwo.
Ciekawostką jest także tamtejszy ruch uliczny. Masy kolorowych samochodów, samochodzików, tuk-tuków (tajskich taksówek) oraz skuterów poruszają się w sposób, który dla laika może wydać się jednym wielkim bałaganem. Dopiero po dłuższej obserwacji można stwierdzić że jest to bałagan, ale kierują nim określone, znane chyba tylko tajskim kierowcom, zasady.
Perełki Bangkoku
Spacerując ulicami miasta warto odwiedzić kilka miejsc, które są punktami wszystkich wycieczek zorganizowanych przez biura podróży, a znajdują się w części miasta położonej nad rzeką Chao Phraya (Menam). Jednym z najważniejszych zabytków jest tutaj Wat Arun, czyli Świątynia Świtu będąca jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli w mieście. Niedaleko znajduje się Wat Pho, czyli Świątynia Leżącego Buddy, w którym znajdziemy gigantyczny (43 metry długości oraz 15 metrów wysokości) posąg Buddy. Koniecznie należy także udać się do Pałacu Królewskiego, który jest największą atrakcją turystyczną w Bangkoku.
Z innych ciekawych miejsc, powinniśmy udać się w rejs po rzece Chao Phraya (Menam), na ulicę Khao San Road, która słynie z niedrogich noclegów, z których korzystają backpakerzy, oraz odwiedzić chińską dzielnicę (Chinatown).
Poruszając się bo Bangkoku, najlepiej korzystać z komunikacji publicznej, takiej jak metro, sky-train (naziemna kolejka) czy taksówki. Mamy do dyspozycji także autobusy, jednak są one przeważnie zatłoczone, a na przystankach nie znajdziemy czytelnych rozkładów jazdy.
Na wizytę w Bangkoku wystarczą z pewnością 2-3 dni, w tym czasie spokojnie można zwiedzić całe miasto oraz odpowiedzieć sobie na pytanie – pokochałem je, czy znienawidziłem.